sierpnia 17, 2017

Pierwszy raz w Chorwacji

W lipcu pojechałam po raz pierwszy na wakacje za granicę. Spędziłam 15 dni w ciepłej Chorwacji, a dokładniej w Trogirze. Jakie były moje wrażenia?


Zacznę może od samej podróży. Obawiałam się jej, bo z moją chorobą lokomocyjną podróże bywają ciężkie, ale w tym przypadku jazda była na prawdę przyjemna. Oczywiście musiałam zażyć aviomarin, bo wolę mieć prawie 100% pewności, że większość podróży prześpię i nie będzie z mojego powodu o kilka postojów więcej. Mimo, że zawsze 98% podróży przesypiałam to tym razem co jakiś czas się budziłam i miałam dosyć długie przerwy między ponownym zaśnięciem, a więc dużą część drogi obserwowałam. Sam dojazd ze Śląska do Chorwacji zajął nam 7 godzin, a więc tyle samo co nad nasze polskie morze. Do Trogiru mieliśmy mieć jeszcze jakieś 5 godzin, ale przez ogromny (ponad 2 h) korek nasza podróż trwała około 14 h. Gdyby nie korek to podróż byłaby bezproblemowa i bez opóźnień.


Po przyjeździe do Trogiru, do apartamentu wypakowaliśmy rzeczy, ogarnęliśmy się, a dopiero potem poszliśmy zobaczyć miasto. Miasto było na prawdę przepiękne. Po wejściu do niego zwiedzało się praktycznie same uliczki, które miały swój urok. W uliczkach było sporo sklepików i restauracji w których często był tłumy. Po wejściu na promenadę można było podziwiać ogromne, luksusowe statki, które codziennie przypływały. Wzdłuż promenady ciągnęły się restauracje w których w sumie nie było aż tak drogo. Na promenadzie jest też baszta, do której niestety nie weszłam.




Jeśli chodzi o plażę to był na niej drobny żwirek, do którego dało się przyzwyczaić, ale polecam wziąć ze sobą matę pod ręcznik czy coś w tym stylu. Była ona dosyć krótka, ale miejsce bez problemu się zawsze znalazło. Bywało na niej raz więcej, a raz mniej ludzi, ale ogromnych tłumów i ścisku nie było. Przy plaży były dwa bary w których można było kupić lody, kawę, piwo, kanapki itd. Morze było ciepłe, jeżowców praktycznie nie było, ale dla własnego bezpieczeństwa nie radzę chodzić bez butów do wody. Przez jakieś 2 dni (z 15) w morzu pływało bardzo dużo trawy, która normalnie rosła na dnie, ale nie utrudniała pływania itp.
Jak z cenami? Ceny według mnie nie były wysokie. Za gałkę lodów płaciłam 8 kun, czyli ponad 4 zł, ale gałki były ogromne, można było zrobić mix dwóch smaków, a do tego były przepyszne. Pizza, którą jadłam na promenadzie na dwie osoby (i ciężko było ją zjeść ze względu na wielkość) kosztowała 59 kun, czyli trochę ponad 30 zł. Na targu, który był zaraz przed wejściem do miasta kupiłam okulary w podobnej cenie jak u nas. Bransoletkę rzemykową kupiłam za jakieś 8 zł, a to nawet taniej niż w Polsce. 


Niestety nie wypowiem się na temat zwiedzania, bo tego nie robiłam, ale za to byłam na fish pikniku i raftingu. Fish piknik polegał na tym, że odpływaliśmy statkiem od naszego portu, a następnie z 2 innych przystanków braliśmy ludzi. Przypłynęliśmy na plażę, gdzie mieliśmy godzinę i mogliśmy w tym czasie np. pływać, iść na kawę itp. Następnie popłynęliśmy na błękitną lagunę, gdzie mieliśmy kolejną godzinę na pływanie. Statek nie podpływał do brzegu, a więc można było z niego skakać do wody. Kolejny przystanek to obiad. Dostaliśmy napoje, rybę/mięso, chleb i sałatkę. Następnie rozdawano przepyszne kawałki arbuza, a potem mieliśmy czas na kolejny odpoczynek. Po tym płynęliśmy z powrotem do portu. Cała wycieczka trwała od 9 do 17 i według mnie warto się na nią wybrać. Podczas podróży z jednego miejsca do drugiego można było częstować się bez ograniczeń napojami i rogalikami, które były w stylu 7 days.





Natomiast rafting to spływ pontonem z gór po rzece. Przyjechaliśmy do Omisia na ustalone miejsce zbiórki. Autokar zabrał nas do punktu docelowego. W każdym pontonie było około 8 osób+ przewodnik. Każdy dostał kamizelkę, kask i wiosło. Spływ był łagodny, było przy tym dużo śmiechu, podziwiania, a do tego mieliśmy 2 postoje na pływanie i skakanie do wody ze skał. Rafting trwał ponad 4 godziny i nie ma mowy o nudzeniu się. :) Obie atrakcje polecam i sama poszłabym na nie 2 raz.

Jeśli chodzi o dogadanie się np w sklepie to łatwiej jest próbować mówić po polsku niż np. po angielsku. Chorwacki jest podobny do naszego języka i wiele słów ledwo się różni, a więc jeśli nasz odbiorca stara się nas zrozumieć to zrobi to bez problemu.

Podsumowując Trogir jest przepiękny, można w nim odpocząć, ale atrakcje też znajdziemy. Pogoda jest idealna, bo mimo, że jest tam ponad 30 stopni to nie odczuwamy tego tak samo jak u nas. W morzu można się zawsze kąpać, bo woda nie jest za zimna. Ceny nie są duże, a za cały pobyt płacimy praktycznie taką samą kwotę jak nad Bałtykiem. Chętnie odwiedzę jeszcze Chorwacje z tym, że teraz chciałabym odwiedzić kolejne miejsce. Polecam bardzo wybrać się na takie wakacje. <3

2 komentarze:

Copyright © 2016 PAULINOOWO , Blogger