sierpnia 30, 2017

Zdobienia paznokci

Zdobienia paznokci
Postanowiłam, że poświecę moim wzornikom cały post, bo mam ich już sporo, a mogą zainspirować kogoś do stworzenia czegoś podobnego. 



Mam wiele wzorników, a więc nie będę opisywać każdego. Postanowiłam, że zatrzymam się przy tych z których jestem zadowolona. Pierwszy jest księżyc, który wyszedł mi chyba całkiem w porządku, bo wiele osób zwróciło na niego uwagę i od razu poznało co to jest. Zrobiłam go przez cieniowanie płaskim pędzelkiem, a całość pomalowałam matowym topem co według mnie wygląda jeszcze lepiej niż paznokieć błyszczący. Wzornik 3 i 4 to marmur, ale z tego na białym tle jestem zadowolona bardziej. Zaraz obok niego jest kwarc, który niestety na zdjęciu nie wygląda tak jak na żywo. Następny wzornik z którego jestem bardzo zadowolona to flaming, który jest 4 patrząc od prawej strony. Namalowałam go całkiem szybko i patrząc na to, że moje zdolności plastyczne są minimalne to wyszedł całkiem fajnie. Dwa wzorki za flamingiem też mi się podobają, ale one wymagały niestety więcej czasu, skupienia i precyzji. 



Moje najnowsze zdobienia są w tej części. Jestem praktycznie z każdego zadowolona i włożyłam w malowanie wiele serca. Kotek (drugi od lewej) nie był wcale taki łatwy jak się wydaje, ale wyszedł tak, że efekt mnie zadowala. Następna jest minnie, a właściwie jej głowa, uszy i kokarda. Namalowałam ją całkiem szybko, ale trudno się robi (prawie)idealny kontur. Owoce które zrobiłam namalowałam farbami akwarelowymi i uważam, że najlepiej wyszedł mi ananas. Sowa która jest czwarta od prawej to tak na prawdę kopia, którą znalazłam w Internecie. Do niektórych wzorków potrzebuję mieć chociaż inspirację, a w tym przypadku gotowy wzór. Następna jest babeczka, którą wiele osób się zachwycało i nie mam pojęcia dlaczego, bo według mnie daleko jej do tej idealnej. Kwiatek, który jest obok zrobiłam dając kroplę lakieru na biały i nieutwardzony lakier. Kroplę przeciągałam do środka i czekałam aż się ładnie rozleje. Dodatkowy efekt robi to, że lakier jest termiczny i pod wpływem ciepła jest różowy. Motyl, który jest ostatni wyszedł według mnie na prawdę fajnie. Wcale nie poświęciłam mu wiele czasu, a wyszedł mi praktycznie od razu. :)



Z tych wzorków najbardziej podoba mi się minionek, którego malowałam farbkami i zajął mi on wiele czasu, bo farba cały czas mi się rozpływała przez wodę. Mimo wszystko efekt końcowy jest chyba fajny. Kolejny wzorek, który prawie w 100% mnie zadowala to usta w dużym stopniu inspirowane Kylie.


Mam nadzieję, że i Wam się wzorki podobają. Dajcie znać, który jest najlepszy. Do następnego postu. ♥

sierpnia 29, 2017

Fotozeszyty od saal-digital.pl

Fotozeszyty od saal-digital.pl

Ostatnio chciałam wywołać zdjęcia z wakacji, ale jakoś nie umiałam się do tego zabrać, a więc zdjęcia tylko czekały aż w końcu wybiorę się do fotografa. Nie ukrywam, że od dłuższego czasu myślałam o fotoksiążce i w sumie był to idealny moment na zrobienie jej. Trafiłam na stronę saal-digital.pl na której (bez wychodzenia z domu <3) stworzyłam własny fotozeszyt. Na tej stronie macie możliwość zrobienia własnych foto-produktów i nie jest to tylko fotozeszyt czy fotoksiążka, ale też plakaty, kalendarze, obrazy itd. Wystarczy, że ściągniecie darmowy program i możecie zacząć zabawę z projektowaniem. Fajne jest to, że program jest bardzo prosty w obsłudze i każdy będzie wiedział co, gdzie i jak się robi. Zdjęcia mogłam układać jak tylko chciałam, wybrałam też ilość stron, a także wielkość mojego zeszytu. Jeśli chcecie możecie ustawić tło jakie Wam się podoba, dodawać własny tekst itp. Myślę, że nie ma sensu opisywać co i jak, bo najłatwiej będzie jak sami to sprawdzicie.


Po złożeniu zamówienia czekałam bardzo krótko na przesyłkę, bo dotarła ona do mnie w 4 dni robocze, a jest to bardzo szybko tym bardziej, że przesyłka szła z Niemiec. Paczka była zapakowana tak, że nic się nie uszkodziło. Po wyjęciu zeszytów od razu zabrałam się do oglądania. Pierwsza i ostatnia strona jest zabezpieczona przeźroczystą okładką, a więc nic się nie pobrudzi i np.: nie zaleje. Zdjęcia są ułożone dokładnie tak jak to zaprojektowałam, a ich jakość jest taka sama- ani lepsza ani gorsza. Bardzo podoba mi się to jak zeszyty wyglądają i plusem jest to, że są leciutkie. Myślę, że będą idealne na prezent np. urodzinowy czy świąteczny. Idealnym rozwiązaniem jest też spirala w środku dzięki czemu strony przekładamy bez problemu i nic nam się nie pogniecie i nie pozagina. Ja wybrałam sobie bardzo jasne tło z delikatnym nadrukiem i niestety nie uchwyciłam go za dobrze, ale według mnie jest znacznie lepsze niż zwykłe białe. Możecie w swoim zeszycie zrobić tak, że każda strona będzie miała inne tło, ale ja wolałam żeby wszystko było jednolite. :)


Podsumowując: z przesyłki jestem bardzo zadowolona. Zeszyty są wykonane tak, że posłużą mi bardzo długo, a czas oczekiwania dodatkowo zachęca do zakupu na tej stronie, bo np.: u fotografa czekałabym dłużej na tego typu produkt. Strona jest banalna w obsłudze, więc nie ma co się martwić, że czegoś nie zrozumiecie. Kontakt z obsługą jest też bardzo przyjemny i szybki, a po zamówieniu możemy obserwować jaki status ma nasza przesyłka. :)


Dziękuję saal-digital.pl za możliwość testowania. :)

sierpnia 28, 2017

10 profili na Instagramie, które polecam

10 profili na Instagramie, które polecam
Instagram pewnie większość z Was posiada, a jeśli nie to na 99% słyszeliście o tej aplikacji. Chciałabym Wam polecić profile, które sama uważnie śledzę i są to osoby, którym bardzo kibicuję. Część z nich ma kanał na Youtube, a nie są jeszcze bardzo znane, a uważam, że zasługują na to żeby ich grono obserwatorów znacznie się powiększyło. 

1. Maffashion- nie zdziwię się jeśli ją znacie. Maf jest bardzo popularna, a do tego miła i potrafi mieć dystans do siebie. Julka na instagrama dodaje wiele fajnych, ładnych i ciekawych zdjęć. Jeśli lubicie i interesujecie się modą to pewnie nie zawiedziecie się.



2. Skoro jesteśmy już przy modzie to nie mogę Wam nie pokazać Jessiki. Tak samo jak Maffashion zajmuje się modą. Jej styl jest bardziej nietypowy niż Maf przez co warto zwrócić na nią uwagę. Jessica jest mega miła oraz profesjonalna co można zobaczyć na jej kanale na youtube.



3. Znacie LGS? Jeśli nie to koniecznie musicie poznać. Pod skrótem LGS kryje się nazwa Loveandgreatshoes. Są to dwie dziewczyny- Justyna i Kasia, które prowadzą razem Instagrama i Youtube. Uwielbiam je oglądać, bo podchodzą do filmów mega profesjonalnie, a do tego przyjemnie się ich słucha. Ich instagram jest bardzo ładny, a aktualnie jest na nim wiele zdjęć z wakacji Kasi.




4. Kolejny profil jest od Weroniki Załazińskiej. Weronika głównie zajmuje się prowadzeniem bloga, ale ostatnio wraca na youtube. Głównie zajmuje się modą, ale mówi też o kosmetykach itp. Jest ona bardzo sympatyczna, a do tego śliczna. :)





5. Teraz pora zmienić tematykę. Klaudia Owczarek zajmuje się makijażem. Od niedawna ma kanał na Youtube, ale głównie obserwuję ją na instagramie. Robi tam często lajwy na których robi makijaże, a do tego odpowiada na wiele pytań. Jest bardzo sympatyczna, radosna i zabawna, a jej makijaże są perfekcyjne. 



6. Teraz pora na Zuzię z kanału Lamakeupbella. Zuzia jest zawsze uśmiechnięta i bardzo radosna. Nagrywa bardzo fajne i ciekawe filmy nie tylko związane z makijażem. Uwielbiam słuchać jak mówi po angielsku, bo ma świetny akcent, a do tego ma filmy dzięki którym nauczycie się poprawnie wymawiać nazwy np. różnych firm. 




7. MsDoncellita to Marta, która uwielbia robić makijaże, a do tego daje dużą motywację jeśli chodzi o ćwiczenia. Głównie zajmuje się kręceniem filmów na Youtuba, gdzie ma konto bardziej beauty, a drugie jest poświęcone ćwiczeniom, siłowni itp. Marta podobnie jak dziewczyny jest pozytywna, milutka i ma o wiele za mało obserwatorów.




8. Cajmel pewnie kojarzycie. Jest to urocza Karolina, która zajmuje się prowadzeniem bloga. Jej zdjęcia są bardzo klimatyczne i aż miło się ogląda.




9. Agnieszka z kanału Nieesia25 jest mamą dwójki chłopców. Aga nagrywa filmy na różne tematy- nie tylko beauty. Do tego jest praktycznie zawsze uśmiechnięta przez co oglądając ją mam zawsze podniesione kąciki ust. 



10. Dopiero zauważyłam, że wszystkie profile, które dodaję są profilami osób z Polski. Dlatego postanowiłam polecić Wam jeszcze profil gypsyone. Na tym instagramie możecie pooglądać przepiękne zdjęcia z podrózy. Do tego Jenah, która prowadzi ten profil jest śliczna, a jej ciała można pozazdrościć. 



11. Bonusem jest kanał, który prowadzę ja. Serdecznie Was tam zapraszam i mam nadzieję, że zostaniecie na dłużej. :) Do następnego! ♥


sierpnia 25, 2017

Czy warto robić hennę brwi?

Czy warto robić hennę brwi?

Zdania na temat robienia henny brwi są podzielone. Jednym efekt trzyma się nawet dwa tygodnie, innym kolor w ogóle nie łapie, a innym po jednym dniu schodzi cały kolor. Ja zaliczam się do tych, którzy hennę lubią i ją wykonuję. Efekt trzyma się u mnie około tygodnia, a więc całkiem długo. Hennę robię sobie sama, bo wbrew pozorom wcale to nie jest takie trudne.

Jaką hennę kupuję?

Zawsze sięgam po tą z Rossmanna, czyli po znaną hennę z firmy Delia. Ta którą zawsze wybieram jest w kolorze ciemnobrązowym. W środku jest aktywator, tubka z farbą, mały pojemniczek i grzebyczek do nałożenia henny i rozczesania brwi. Henna ta kosztuje pare złotych, a wystarcza na całkiem długo.

Jak przygotować i nałożyć hennę?

Do pojemniczka należy wlać odrobinę aktywatora i w proporcji 1:1 dołożyć farbę. Wszystko mieszamy i od razu możemy nakładać na brwi. Ja okolic brwi niczym nie smaruję, ale jeśli boicie się, że pobrudzicie skórę dookoła to możecie posmarować ją czymś tłustym, ale ważne jest, aby nie wyjechać tym produktem na brwi. Hennę nakładam zawsze grzebyczkiem, który był dołączony i robię to w miarę dokładnie. Nakładam ją też w taki sposób, aby uzyskać kształt brwi jaki chcę mieć. Gdy wyjadę za bardzo to patyczkiem kosmetycznym pozbywam się produktu. Po nałożeniu czekamy 5-10 minut, a w moim przypadku jest to około 6 minut. Pamiętajcie, że im dłużej hennę trzymacie to efekt będzie mocniejszy. Po upływie określonego czasu hennę można zmyć normalnie wodą albo wacikiem kosmetycznym z mleczkiem, płynem micelarnym czy czymś podobnym. Próbowałam ją zmywać na różne sposoby i w żadnym wypadku efekt nie był gorszy. Po zmyciu henny brwi są gotowe. :)



Co jeśli włoski są za mocno zafarbowane? 

Zdarzyło mi się nie raz, że miałam za mocne brwi, ale na drugi dzień wszystko było już takie jakie powinno. Polecam eksperymentować z czasem i spróbować od 5-6 minut i zobaczyć jaki efekt otrzymacie. Jeśli za słaby to zróbcie hennę ponownie, ale pamiętajcie, że jeśli nałożycie ją od razu to nie trzymajcie jej np. 8 minut, tylko mniej, bo brwi będą za mocne. Po prostu następnym razem potrzymajcie całe (umowne) 8 minut i wszystko powinno być okej. Jeśli są faktycznie dużo za mocne to spróbujcie je przemyć kolejny raz produktem do demakijażu.

Jak często wykonywać hennę?
Hennę robicie według własnych potrzeb. Możecie ją robić na przykład co tydzień czy co dwa. Częstotliwość jej robienia zależy tylko od Was. Nie zauważyłam żeby włoski mi bardziej wypadały albo żeby brwi były słabsze, a więc henna nie szkodzi włoskom. Jeśli henna trzyma Wam się zaledwie dzień czy dwa polecam spróbować z inną, lepszą i bardziej profesjonalną henną albo na zabieg iść do kosmetyczki.

Mam nadzieję, że nieco Wam wyjaśniłam i przekazałam dobrze co i jak z tą henną. :) Do następnego postu! ♥


sierpnia 22, 2017

Czy warto pić kawę zbożową?

Czy warto pić kawę zbożową?

Kawę zbożową pewnie każdy z Was zna i pił ją nie raz. Ja piłam ją znacznie częściej kiedy byłam młodsza, ale jakiś czas temu postanowiłam do niej wrócić. Taka kawa jest odpowiednia dla dorosłych, dla dzieci, a nawet dla kobiet w ciąży czy kobiet karmiących. Kawa ta ma łagodny smak i według mnie jest po prostu bardzo smaczna, a do tego ma wiele zalet.

Dlaczego warto pić kawę zbożową?
Kawa ta uzupełnia błonnik, zawiera wiele substancji odżywczych, a także ma niewiele tłuszczy. Pewnie nie jedną kobietę ucieszy to, że kawa zbożowa ma bardzo mało kcal, ale pamiętajcie o tym, że głównym sprawcą przybierania na wadze będzie cukier, tłuste śmietanki i inne wysokokaloryczne dodatki. Kawa ta sprawia, że nasz metabolizm przyśpiesza, a także mimo, że nie ma w sobie kofeiny to i tak nas pobudza. Dodatkowym plusem jest to, że kawa ta nas nie uzależni i nie wypłucze magnezu z naszego organizmu. Ja lubię ją pić, bo po dwóch kawach rozpuszczalnych dziennie zaczyna boleć mnie brzuch, a w przypadku takiej samej ilości kawy zbożowej nic się nie dzieje.

Jaką kawę zbożową wybrać?

Szczerze mówiąc ja piję tylko kawę zbożową z Inki albo z Anatola, bo te są najbardziej dostępne, a do tego są bardzo znane. Ciężko jest mi się wypowiedzieć jaka kawa jest tą najlepszą z najlepszych, bo ekspertem nie jestem no, ale przecież od czego jest Internet? Poszperałam trochę i dowiedziałam się, że tak właściwie nie ma tej najlepszej. Kawę zbożową należy wybrać pod siebie i po prostu testować, która nam najlepiej smakuje. Nieważne czy jest to kawa Anatol, Kujawianka czy Cykoria. Każda z kaw różni się składem, ale jak już mówiłam- wybieramy ją pod siebie.

Jak kawę przygotować?

Na pewno na opakowaniu będzie instrukcja, ale taką kawę przeważnie można albo zalać wrzącą/ gorącą wodą albo gotować ją na małym ogniu. Ta którą mam na zdjęciu jest w saszetkach i należy ją zalać wrzątkiem, parzyć ją przez 5 minut po czym można torebkę wyjąć. Ja zawsze dolewam odrobinę mleka i dodaję troszeczkę cukru. Kawę zbożową można pić ciepłą albo przygotować ją np. jako kawę mrożoną.
 


Do następnego postu. ♥

sierpnia 21, 2017

Top matt i top no wipe

Top matt i top no wipe
Dzisiaj kolejna część o hybrydach, ale tym razem chcę się skupić na topie matowym i topie no wipe. Mam 3 lakiery tego typu w tym dwa matowe. Wszystkie te lakiery kupiłam na aliexpress, a więc ich cena nie wyniosła więcej jak 2$.



Lakiery, które zamówiłam jako pierwsze to te w białej buteleczce. Ich firma to M.Ladea. Jeden top kosztował dokładnie 4,14 zł i szedł do mnie standardowo około miesiąca. Z obu tych produktów jestem zadowolona, bo robią to co mają robić. Top no wipe daje bardzo ładny błysk, nie ma warstwy dyspersyjnej, pyłki dobrze się do niego przyklejają i bez problemu się je wciera. Jest on też trwały, bardzo wydajny i utwardza się tak samo jak inne lakiery. Jak nazwa wskazuje jest no wipe, więc nie trzeba go już przemywać po utwardzeniu. Lakier ma fajny pędzelek, bo nie jest on ani za długi ani za krótki przez co dobrze się nim maluje. Jest on ścięty na równo przez co można nim dotrzeć w każde miejsce nie zalewając przy tym skórek. Jestem z niego bardzo zadowolona. :)




Porównując top z Rosalinda i ten firmy M.Ladea to Rosalind był trochę droższy, bo kosztował 4,71 zł. Jeśli chodzi o czas dostawy to jest on praktycznie taki sam. Lakier z Rosalinda jest odrobinę lepszy, bo ma przeźroczysty kolor, a ten drugi top ma kolor mleczny i dosłownie odrobinkę zmienia kolor lakieru bazowego. Oba lakiery dobrze się utwardzają i są wydajne. Praca nimi jest łatwa, a do tego topy zaczynają się błyszczeć dopiero po +/- tygodniu. Topy dają faktycznie mat, a nie jak w przypadku innych tego typu produktów satynę. Mat pojawia się od razu przy utwardzaniu i nie trzeba lakieru dodatkowo przemywać, ale uważam, że warto, bo wtedy ten mat jest jeszcze mocniejszy. Lakier z M.Ladea niestety trafił do mnie trochę felerny, bo jego pędzelek jest trochę poskręcany, ale i tak da się nim dobrze pomalować paznokcie.


Podsumowując: z wszystkich lakierów jestem zadowolona, bo spełniają swoje zadanie praktycznie w 100% i nie ma z nimi żadnego problemu. Efekt matu utrzymuje się długo, a top no wipe jest faktycznie taki jak powinien być. Polecam przetestować te produkty, bo uważam, że na prawdę warto. :)

sierpnia 19, 2017

TOP 5 filmów

TOP 5 filmów
Dzisiaj chciałabym zaprezentować Wam 5 filmów, które bardzo mi się podobały, a do tego wiele z nich oglądałam więcej niż jeden raz. Mam zamiar co jakiś czas wrzucać propozycję filmów, które polecam i które oceniłam na 9/10 gwiazdek na filmwebie. A więc zaczynajmy!



1. Jak pewnie większość kobiet lubię co jakiś czas zobaczyć komedię romantyczną, melodramat itp. Nie mogło tu zabraknąć naszego polskiego filmu "Listy do M.". Film bardzo lubię i oglądałam go wiele razy. Można się przy nim zarówno pośmiać jak i momentami popłakać. Opowiada on o kilku parach, miłości, a wszystko dzieje się podczas świąt Bożego Narodzenia. Bardzo lubię pierwszą jak i drugą część, a więc zachęcam do obejrzenia ich obu. :)




2. "Lucy" to połączenie SC-FI i akcji. Za takimi gatunkami średnio przepadam, ale w tym przypadku jestem zakochana. Lucy jest na prawdę fajnym, wciągającym filmem. Opowiada o kobiecie, która miała przemycić narkotyki w swoim organizmie, ale podczas tego coś poszło nie tak i kobieta zaczęła zdobywać nadprzyrodzone moce. Film jest na prawdę godny uwagi, a do tego gra w nim piękna i zdolna Scarlett Johansson. Jestem prawie pewna, że nie zawiedziecie się. 



3. "Wiek Adaline" to melodramat, który opowiada o kobiecie, która przeżyła wypadek, a jego skutkiem było to, że przestała się starzeć. Nie będę zdradzała więcej, ale powiem tylko, że uwielbiam ten film. Główną bohaterkę gra Blake Lively, którą osobiście uwielbiam. 



4. "Wróg numer jeden" to połączenie Thrillera i gatunku szpiegowskiego. Film opowiada o polowaniu na Bin Ladena. Według mnie film jest bardzo dobry. Osobiście podczas oglądania bardzo się wczuwałam i przeżywałam. Myślę, że film jest warty uwagi. 



5. Ostatnim filmem jest "Niemożliwe". Film opowiada o rodzinie i jej losach podczas tsunami w Tajlandii. Jest to kolejny wciągający film, który mocno przeżywałam. 


Mam nadzieję, że filmy Wam się spodobają i że trafiłam którymś filmem w Wasz gust. Do następnego postu! <3

sierpnia 18, 2017

Kolekcja hybryd

Kolekcja hybryd
Dzisiaj znowu temat hybryd. Tym razem chciałam przedstawić Wam swoją kolekcję, która ciągle się powiększa. Zaczynałam od pięciu lakierów, a aktualnie mam o 35 więcej. Uwielbiam ten rodzaj manicure i polecam go każdemu. Hybrydy są świetne dlatego, że są trwałe, ich zrobienie nie zajmuje dużo czasu, a do tego przy malowaniu wzorków nie musimy martwić się o to, że lakier może nam zaschnąć. W swojej kolekcji hybryd mam 40 lakierów licząc też bazy i topy. Najwięcej mam z Rosalind oraz z Semilaca. Lakiery firmy Rosalind kupuję na aliexpress i na początku nie oczekiwałam cudów, ale lakiery są na prawdę świetne, a do tego tanie. Jako bazę nakładam zawsze Semilaca, Claresę albo Indigo. Wolę nie ryzykować i nie nakładać chińskich lakierów na gołą płytkę paznokcia i czuję się pewniej, gdy mam jakieś 'zabezpieczenie'. Reszta lakierów to te z Claresy, EmNail, Colorit oraz z Blinga.



Jeśli chodzi o Semilaca to lubię te lakiery, ale według mnie nie są warte swojej ceny. Taki sam efekt otrzymuję tańszymi lakierami, a do tego można znaleźć wiele odpowiedników Semilaców. Są one dobre, ale zdarza się przy niektórych kolorach, że tworzą się smugi, a do tego słyszałam, że czarny lakier jest bardzo problematyczny. Minusem jest też to, że w kilku (podkreślam) nowych lakierach miałam pełno 'cićków'. Na początku byłam zachwycona tymi lakierami, ale z czasem, gdy poznawałam inne firmy moja opinia nieco się zmieniła. Numerki, które posiadam (od lewej) to: 044, 064, 071, 130, 032, Hardi milk, top i baza



Następne są moje ukochane lakiery Rosalind. Mam tutaj 6 lakierów o jednolitym kolorze, jeden brokatowy oraz 3 lakiery nietypowe. Jeden to tzw. cat eye, który sprawdza się bardzo dobrze. Daje ładny efekt i pracuje się z nim rewelacyjnie. Kolejne 2 lakiery to lakiery termiczne. Jeden to ciemny, ale nie aż tak ciemny róż, który zmienia się pod wpływem ciepła na bardzo jasny różowy kolor, a drugi to fiolet, który zmienia się pod wpływem ciepła na różowy. Byłam bardzo ciekawa czy te lakiery się w ogóle sprawdzą, bo dużo ludzi je poleca. Ten fioletowy potrzebuje troszkę wyższej temperatury żeby zmienić się na jaśniejszy, ale i tak dobrze wywiązuje się z zadania. Bardzo polecam te lakiery, bo kosztują tylko 1-2$. Zamówiłam już kolejne lakiery tej firmy, a więc można zauważyć jak się z nimi polubiłam. :)


Kolejna jest firma Claresa. Bazę i top bardzo sobie chwalę i chętnie ich używam, a także bardzo je polecam, natomiast kolory użyłam zaledwie kilka razy. Nie wybierałam ich sama przez co kolory średnio przypadły mi do gustu. Ciemniejszy lakier strasznie się marszy mimo długiego utwardzania i cienkich warstw, natomiast ten jaśniejszy na szczęście nie sprawia już takich problemów. Z firmą bardziej się lubię niż nie i chętnie przetestowałabym inne lakiery tej marki.


Lakiery z EmNail były moimi pierwszymi. Są one dobre, ale uciążliwe jest to, że akurat w tych butelkach pędzelek jest bardzo cieniutki i trzeba się namachać. W nowszych butelkach lakiery są znacznie lepsze, a pędzelek jest dużo szerszy= lepszy. Te lakiery, które mam są dosyć stare i zaczynają dobrze kryć przy trzeciej warstwie. Niestety też rozwarstwiają się i przed użyciem trzeba je dobrze wstrząsnąć, a do tego trochę kurczą się przy malowaniu. Poza tym są trwałe i dobrze się utwardzają, a także są bardzo wydajne. Wydaje się, że mają sporo minusów, ale nie są wcale takie złe i na początek myślę, że będą bardzo fajne. Chcę dodać, że lakiery, które są aktualnie sprzedawane są znacznie lepsze i myślę, że warto im dać szansę.



Lakierów z Colorit (artLak) mam niewiele i jest to jeden kolor o numerze 600, który wpada w brudny, przygaszony róż, ale idzie też w brązowe tony. Reszta to baza&top, czyli 2w1 i lakier w kolorze białym. Jeśli chodzi o kolor 600 to lubię go i jestem z niego bardzo zadowolona. Nie mam mu nic do zarzucenia, bo pracuje się z nim bardzo dobrze. Produkt 2w1 jest dobry, ale tylko jako baza. Czasem zdarzyło się, że lakier odchodził z pojedynczych paznokci, ale zdarzało się to bardzo rzadko. Jako top nie polecam tych lakierów, bo w ogóle nie dają błysku, a dla mnie jest to bardzo ważne. Kolor biały niestety zostawia smugi i z czasem bardzo gęstnieje. Na początku był w porządku, ale z czasem było coraz gorzej.



Dwa kolejne lakiery to top no wpie i top matowy. Są to lakiery z aliexpress i kupiłam je ze względu na dobrą opinie. Ich koszt to nie więcej jak 2$ za sztukę. Top no wipe faktycznie jest no wipe i pyłki do niego dobrze się przyczepiają. Nie klei się, dobrze się go utwardza i daje przepiękny błysk. Top matowy ma mleczny kolor, ale nie zmienia mocno koloru bazowego. Po utwardzeniu nie trzeba go przecierać, bo od razu daje matowy efekt, a do tego nie lepi się. Kolorów tej firmy niestety nie miałam i raczej nie planuję kupować.



Przedostatnie lakiery są z Blinga. Kupiłam je też na aliexpress i były one moimi pierwszymi lakierami z tej strony. Na początku były dla mnie okej, ale z czasem stwierdziłam, że są za gęste i ciężko się z nimi pracuje. Dobrze kryją i wystarczą dwie, a czasem jedna warstwa lakieru, aby pokryć całą płytkę paznokcia kolorem. Są one w porządku, bo nie zostawiają smug i rozprowadzają się całkiem równomiernie. Polecam je bardziej początkującym, którzy nie mają wielu wymagań tak samo jak ja nie oczekiwałam wiele od lakieru. Jeśli chcecie zamawiać lakiery na ali to z czasem polecam skusić się na Rosalindy. Wszystkie lakiery są trwałe i dobrze się utwardzają, a także nie zdzierają się z końcówek, a przy ściąganiu nie sprawiają problemu.



Ostatnia jest baza proteinowa z Indigo. Kupiłam ją ze względu na rewelacyjne opinie. Moje paznokcie są osłabione przez aceton i przez to, że niepoprawnie ściągałam hybrydy (lenistwo :(). Baza bardzo dobrze utwardza paznokcie już po jednej warstwie. Jest gęsta przez co nie jest bardzo wydajna, dobrze się utwardza, a praca z nią jest łatwa. Ma krótki pędzelek, który pozwala na większą precyzję. Jestem z niej bardzo zadowolona i mimo, że kosztuje wiele to warto w nią zainwestować.

A Wy jakie firmy lakierów hybrydowych polecacie i jakie są dla Was najlepsze? Macie podobne typy do moich czy może Waszymi faworytami są inne marki?

sierpnia 17, 2017

Pierwszy raz w Chorwacji

Pierwszy raz w Chorwacji
W lipcu pojechałam po raz pierwszy na wakacje za granicę. Spędziłam 15 dni w ciepłej Chorwacji, a dokładniej w Trogirze. Jakie były moje wrażenia?


Zacznę może od samej podróży. Obawiałam się jej, bo z moją chorobą lokomocyjną podróże bywają ciężkie, ale w tym przypadku jazda była na prawdę przyjemna. Oczywiście musiałam zażyć aviomarin, bo wolę mieć prawie 100% pewności, że większość podróży prześpię i nie będzie z mojego powodu o kilka postojów więcej. Mimo, że zawsze 98% podróży przesypiałam to tym razem co jakiś czas się budziłam i miałam dosyć długie przerwy między ponownym zaśnięciem, a więc dużą część drogi obserwowałam. Sam dojazd ze Śląska do Chorwacji zajął nam 7 godzin, a więc tyle samo co nad nasze polskie morze. Do Trogiru mieliśmy mieć jeszcze jakieś 5 godzin, ale przez ogromny (ponad 2 h) korek nasza podróż trwała około 14 h. Gdyby nie korek to podróż byłaby bezproblemowa i bez opóźnień.


Po przyjeździe do Trogiru, do apartamentu wypakowaliśmy rzeczy, ogarnęliśmy się, a dopiero potem poszliśmy zobaczyć miasto. Miasto było na prawdę przepiękne. Po wejściu do niego zwiedzało się praktycznie same uliczki, które miały swój urok. W uliczkach było sporo sklepików i restauracji w których często był tłumy. Po wejściu na promenadę można było podziwiać ogromne, luksusowe statki, które codziennie przypływały. Wzdłuż promenady ciągnęły się restauracje w których w sumie nie było aż tak drogo. Na promenadzie jest też baszta, do której niestety nie weszłam.




Jeśli chodzi o plażę to był na niej drobny żwirek, do którego dało się przyzwyczaić, ale polecam wziąć ze sobą matę pod ręcznik czy coś w tym stylu. Była ona dosyć krótka, ale miejsce bez problemu się zawsze znalazło. Bywało na niej raz więcej, a raz mniej ludzi, ale ogromnych tłumów i ścisku nie było. Przy plaży były dwa bary w których można było kupić lody, kawę, piwo, kanapki itd. Morze było ciepłe, jeżowców praktycznie nie było, ale dla własnego bezpieczeństwa nie radzę chodzić bez butów do wody. Przez jakieś 2 dni (z 15) w morzu pływało bardzo dużo trawy, która normalnie rosła na dnie, ale nie utrudniała pływania itp.
Jak z cenami? Ceny według mnie nie były wysokie. Za gałkę lodów płaciłam 8 kun, czyli ponad 4 zł, ale gałki były ogromne, można było zrobić mix dwóch smaków, a do tego były przepyszne. Pizza, którą jadłam na promenadzie na dwie osoby (i ciężko było ją zjeść ze względu na wielkość) kosztowała 59 kun, czyli trochę ponad 30 zł. Na targu, który był zaraz przed wejściem do miasta kupiłam okulary w podobnej cenie jak u nas. Bransoletkę rzemykową kupiłam za jakieś 8 zł, a to nawet taniej niż w Polsce. 


Niestety nie wypowiem się na temat zwiedzania, bo tego nie robiłam, ale za to byłam na fish pikniku i raftingu. Fish piknik polegał na tym, że odpływaliśmy statkiem od naszego portu, a następnie z 2 innych przystanków braliśmy ludzi. Przypłynęliśmy na plażę, gdzie mieliśmy godzinę i mogliśmy w tym czasie np. pływać, iść na kawę itp. Następnie popłynęliśmy na błękitną lagunę, gdzie mieliśmy kolejną godzinę na pływanie. Statek nie podpływał do brzegu, a więc można było z niego skakać do wody. Kolejny przystanek to obiad. Dostaliśmy napoje, rybę/mięso, chleb i sałatkę. Następnie rozdawano przepyszne kawałki arbuza, a potem mieliśmy czas na kolejny odpoczynek. Po tym płynęliśmy z powrotem do portu. Cała wycieczka trwała od 9 do 17 i według mnie warto się na nią wybrać. Podczas podróży z jednego miejsca do drugiego można było częstować się bez ograniczeń napojami i rogalikami, które były w stylu 7 days.





Natomiast rafting to spływ pontonem z gór po rzece. Przyjechaliśmy do Omisia na ustalone miejsce zbiórki. Autokar zabrał nas do punktu docelowego. W każdym pontonie było około 8 osób+ przewodnik. Każdy dostał kamizelkę, kask i wiosło. Spływ był łagodny, było przy tym dużo śmiechu, podziwiania, a do tego mieliśmy 2 postoje na pływanie i skakanie do wody ze skał. Rafting trwał ponad 4 godziny i nie ma mowy o nudzeniu się. :) Obie atrakcje polecam i sama poszłabym na nie 2 raz.

Jeśli chodzi o dogadanie się np w sklepie to łatwiej jest próbować mówić po polsku niż np. po angielsku. Chorwacki jest podobny do naszego języka i wiele słów ledwo się różni, a więc jeśli nasz odbiorca stara się nas zrozumieć to zrobi to bez problemu.

Podsumowując Trogir jest przepiękny, można w nim odpocząć, ale atrakcje też znajdziemy. Pogoda jest idealna, bo mimo, że jest tam ponad 30 stopni to nie odczuwamy tego tak samo jak u nas. W morzu można się zawsze kąpać, bo woda nie jest za zimna. Ceny nie są duże, a za cały pobyt płacimy praktycznie taką samą kwotę jak nad Bałtykiem. Chętnie odwiedzę jeszcze Chorwacje z tym, że teraz chciałabym odwiedzić kolejne miejsce. Polecam bardzo wybrać się na takie wakacje. <3

sierpnia 16, 2017

Lakiery z aliexpress

Lakiery z aliexpress

Ostatnio pisałam tutaj o lakierach hybrydowych z aliexpress. Nie ukrywam, że bardzo się z nimi polubiłam, bo nie dość, że są trwałe to są również tanie, a pigmentacja jest po prostu rewelacyjna. Lakiery te są w małych buteleczkach, ale przynajmniej mam pewność, że je zużyję do końca. Niestety minusem zamawiania rzeczy z aliexpress jest czas oczekiwania. Na zamówienia czekałam zawsze około miesiąc, ale wiem, że niektóre osoby czekały nawet kilka miesięcy, ale są to jakieś wyjątki. Mimo to nie jestem zniechęcona. Czas oczekiwania jest może długi, ale wysyłka jest darmowa co pewnie ucieszy niejedną osobę. O jakich lakierach jest mowa i jaką firmę polecam? Zapraszam Was do lektury.


Lakiery, które tak bardzo lubię są marki Rosalind. Najczęściej kosztują około $1-$2, czyli na nasze 4-8 zł. Można kupić wiele kolorów lakierów tej marki, a także są dostępne lakiery termiczne (pierwsze dwa lakiery od lewej na zdjęciu powyżej), cat eye czy lakiery z drobinkami itp. Nie ryzykowałabym z żadną bazą chińskich firm, bo się boję o moje paznokcie i nie chcę dostać jako gratis uczulenia. Zawsze używam bazy Semilac, EmNail, Indigo lub z Claresy, a na nią dopiero nakładam kolor, a czasem również top z alie. Lakiery z Rosalind mają jak już wspomniałam bardzo dobrą pigmentację, są odpowiednio gęste i dobrze się utwardzają. Lakiery o odcieniu jasnym jak i ciemnym utwardzam w mojej lampie 30 sekund i nie mam problemu z marszczeniem się np. czarnego lakieru. Pędzelek jest dosyć szeroki i ścięty na równo, a takimi pracuje mi się najlepiej. Buteleczki są solidne, dobrze się je zakręca, a same lakiery są bardzo wydajne. Lakierami bez problemu można malować jakieś wzorki, można na nie też nakładać pyłki i brokaty. Jak większość lakierów mają warstwę dyspersyjną, a na paznokciach utrzymują się długo i bardzo dobrze. Nigdy nie miałam problemu z ich trwałością, bo trzymają mi się aż do ściągnięcia. Ja jestem w nich zakochana i będę je polecała w dalszym ciągu. Myślę, że warto je spróbować, a jeśli używacie tych 'lepszych' baz to moim zdaniem nie ma co się obawiać o uczulenie. 


A Wy jakie tanie lakiery hybrydowe polecacie?

sierpnia 15, 2017

Honolulu | W7

Honolulu | W7
Hej, dzisiaj przychodzę do Was z recenzją bronzera Honolulu od w7. Długo szukałam odpowiedniego bronzera, który nie będzie zbyt pomarańczowy, a do tego za ciemny. Chciałam też coś co nie będzie kosztowało wiele, a także będzie dostępne w wielu miejscach. Po przekopaniu internetu w końcu trafiłam na ten bronzer. Miał on bardzo dobre opinie, więc postawiłam, że chcę zobaczyć czy sprawdzi się i u mnie no i czy faktycznie warto go mieć.

Bronzer ten ma odrobinę pomarańczowego odcienia, ale nie jest to mocno widoczne. Jest on zamknięty w ładnym, dziewczęcym i kartonowym opakowaniu, które wbrew pozorom wcale się nie psuje. W środku znajduje się także mały pędzelek, który idealnie sprawdzi się do torebki i do poprawek w ciągu dnia, lecz ja wolę ten widoczny na zdjęciu, dlatego ten dołączony leży i czeka aż w końcu może przyjdzie jego kolej. Mimo wszystko nie jest on zły, bo włosie jest miękkie, nie kuje i pracuje się nim całkiem nieźle. Bronzer jest bardzo wydajny. Służy mi już 2 lata i jego zużycie możecie zauważyć na zdjęciu poniżej. Dodam też, że nie nakładam go na tyle dużo żeby mieć widoczną krechę, a daję go tyle żeby moje kości policzkowe były ładnie podkreślone i uwydatnione.


Jeśli chodzi o pylenie to nie jest ono duże. Przy produktach prasowanych raczej niemożliwe jest całkowite wyeliminowanie pylenia, ale w tym przypadku jest ono na prawdę minimalne. Bronzer nakłada się bardzo łatwo, szybko i raczej nie da się nim zrobić krzywdy (czyt. plam). Jego cena również nie jest wysoka, bo produkt ten kosztuje paręnaście złotych i według mnie na prawdę warto go kupić. Bronzer ten jest idealny do codziennego makijażu. Można stopniować jego intensywność, a także jak już wspomniałam wystarczy Wam na bardzo długo.



Dajcie znać czy go miałyście, a może polecicie mi coś innego? 


Copyright © 2016 PAULINOOWO , Blogger