listopada 07, 2017

Testowanie | Streetcom

Testowanie | Streetcom
Ostatnio dostałam się do kampanii na Streetcom i jest to test kawy 3w1 od Nescafe. Przesyłka dotarła do mnie szybko i dostarczył mi ją kurier. Po odebraniu paczki i zdjęciu folii zabezpieczającej zobaczyłam ładne pudełko, w którym były schowane trzy paczuszki. W jednej paczce znajduje się 10 saszetek z produktem i oczywiście jedna saszetka= jedna kawa.


Jeśli chodzi o opakowanie to jest ono łatwe w otwarciu, a sam design mi się podoba. Przygotowanie kawy to tak na prawdę tylko zalanie zawartości saszetki gorącą wodą i rozmieszanie jej, a więc przygotowanie jest bardzo szybkie i łatwe. Kawa ma bardzo ładny zapach, a smak jest rewelacyjny. Jest to kawa z dodatkiem czekolady i orzechów. Według mnie jest ona trochę za słodka, bo do mojej standardowej kawy sypię tylko pół łyżeczki cukru, ale i tak jest smaczna.

Dlaczego dostałam aż 30 saszetek? Ponieważ produktem dzielę się z innymi, a ich opinie o kawie zamieszczam na stronie Streetcom. Jest to część kampanii, a więc niezbędne jest wysłanie elektronicznych raportów z rozmów.

Ale o co tak właściwie chodzi na tej stronie i jak się dostać do kampanii? Po rejestracji należy wypełnić kilka ankiet. Dwie to test wiedzy o stronie, a odpowiedzi na pytania możemy znaleźć w zakładce "Baza wiedzy". Kolejne dotyczą np. naszej pracy, zainteresowań itp. Za każdą ankietę dostajemy punkty, a im więcej punktów mamy tym większe szanse na dostanie się do kampanii. Należy również powiązać swoje konto z Facebookiem, ponieważ na nim udostępniamy grafiki. Jeśli jakaś kampania wyświetla nam się na profilu na Streetcom należy wykonywać dostępne zadania, czyli właśnie udostępniać grafiki. Najczęściej są to tylko 3 zdjęcia, a po wykonaniu tego otrzymujemy punkty. Jeśli dostaniemy się do kampanii to dostajemy wiadomość na naszego maila, że zostanie do nas wysłana paczka.

Co jak dostanę paczkę? Ja póki co dostałam się do dwóch kampanii. Jedna z piwem Okocim, a druga z kawą. Moje zadanie to rozdanie produktów i jak już wspomniałam- dodanie opinii od osób, które dostały ode mnie np.: kawę. Wypełnianie raportów jest bardzo szybkie, a więc nawet takiemu leniowi jak mi chce się to robić, bo jak widać warto. Dzięki temu, że jestem aktywna mam większe szanse na udział w kolejnej akcji. Po wysłaniu raportów i po zakończeniu kampanii nie musicie nic więcej robić. Teraz wystarczy czekać, aż dostaniecie się do kolejnych testów.


Jeśli chcecie dołączyć do społeczności Streetcom
to byłabym wdzięczna jeśli zrobicie to z tego linku KLIK.



Dajcie znać czy znaliście tę stronę. :)

Do następnego! ♥

listopada 04, 2017

Poradnik życia.

Poradnik życia.

Dzisiaj przychodzę z kolejnym postem w którym zamieszczam 20 rad z poradnika "Duży mały poradnik życia". Poprzednie wpisy znajdziecie TU i TU. A więc:

1. Czytaj uważnie wszystko, co podpisujesz. Pamiętaj, że to co jest napisane dużym drukiem, daje, a to co jest małym drukiem, zabiera.
2. Nie załatwiaj niczego gniewem.
3. Bądź romantyczny.
4. Nie rzucaj pracy, póki nie masz umówionej innej.
5. Oceniaj ludzi na podstawie ich serca, nie konta bankowego.
6. Używaj mniej soli.
7. Nigdy nie zapominaj, że największą emocjonalną potrzebą człowieka jest potrzeba bycia doceniony.
8. Rozluźnij się. Spokojnie. Z wyjątkiem spraw życia i śmierci, nic nie jest tak ważna, jak się początkowo wydaje.
9. Nastaw się na ciągłą pracę nad sobą.
10. Naucz się przegrywać.
11. Naucz się wygrywać.
12. Nigdy nie rób zakupów w sklepie spożywczym z pustym żołądkiem. Kupisz za dużo.
13. Nigdy nie mów nikomu, że wygląda na zmęczonego lub przygnębionego.
14. Naucz swoje dzieci wartości pieniądza i konieczności oszczędzania.
15. Bądź gotów przegrać bitwę, żeby wygrać wojnę.
16. Szanuj tradycję.
17. Nigdy nie rozcinaj tego, co można rozwiązać.
18. Opiekuj się tymi, których kochasz.
19. Bądź skromny. Wiele osiągnięto przed Twoim przyjściem na świat.
20. Nie komplikuj.

I tym akcentem chcę zakończyć wpis. Napiszcie, która rada Wam się spodobała i czy stosujecie te, które tu wypisałam.
Do następnego! ♥ 

listopada 01, 2017

Denko | Październik 2017

Denko | Październik 2017
Ostatnio dobrze poszło mi ze zbieraniem opakowań po kosmetykach i w sumie spodobało mi się to, więc postanowiłam, że w tym miesiącu dodam kolejny post z krótką opinią o zużytych produktach. Chyba każda z nas ma co jakiś czas problem, bo wszystko na raz się kończy i trzeba zrobić zapas nowych kosmetyków. U mnie właśnie w tym miesiącu pojawił się ten problem, bo skończyło mi się wiele produktów. A co takiego zużyłam?

Żel pod prysznic Balea- zapach tego żelu jest przyjemny i nie za mocny. Produkt jest wydajny, ma przyjemną konsystencję i dobrze myje. Łatwo się pieni, a do tego nie wysusza ciała. Jego cena nie była wysoka, ale niestety można go kupić tylko w drogerii DM.

Żel pod prysznic Nivea- żel jest bardzo wydajny i ma bardzo ładny oraz delikatny zapach. Produkt nie wysusza, ale też nie nawilża ciała. Dobrze się pieni, a także dobrze myje. Jestem z niego bardzo zadowolona, bo spełnił zadanie, a używanie go było przyjemne.


Szampon Nivea Hairmilk- szampon, który ma piękny zapach. Do tego dobrze myje, jest wydajny, a po użyciu włosy nie są mocno poplątane. Sprawia on, że włosy są nawilżone, ale nie obciążone i nie wyglądają jakby były tłuste.

Szampon Madara- dostałam próbkę tego szamponu i mimo, że wystarczyła mi tylko na jedno użycie to produkt mi się spodobał. Zapach jest typowo ziołowy, ale nie jest drażniący. Produkt jest przyjemy w użyciu, włosy są dobrze domyte i nie plączą się mocniej niż zawsze. Pieni się bardzo mocno, a po użyciu włosy nie są obciążone i tłuste.

Odżywka do włosów Madara- odżywka miała taki zapach jak szampon, czyli ziołowy. Dobrze nawilża włosy, sprawia, że są miękkie i dzięki niej rozczesywanie jest łatwiejsze. Jest jej dużo jak na tak małe opakowanie i zdecydowanie warto kupić pełnowymiarowy produkt.

Balsam do ciała Dove- balsamu tego używałam długo, bo nie dość, że jest wydajny to nie ukrywam, że nie chciało mi się regularnie smarować, ale w końcu się zmobilizowałam i udało mi się robić to w miarę codziennie. Produkt ma ładny zapach, szybko się wchłania i nie zostawia lepkiej warstwy. Nie podrażnił mnie, a do tego nawilżył ciało. Myślę, że z czystym sumieniem mogę go polecić.

Krem do stóp AA- produkt, który męczyłam podobnie długo jak balsam o którym pisałam wyżej. Krem jest wydajny, całkiem szybko się wchłania, lekko nawilża stopy i ma ładny, bardzo delikatny zapach. Jeśli nie potrzebujecie mega mocnego nawilżenia to go polecam.

Peeling MARK- peeling kawowy o zapachu kokosa sprawdził się u mnie bardzo dobrze. Ciało po nim było bardzo nawilżone, a używanie go było bardzo przyjemne. Jak to peeling kawowy brudził, ale mam wrażenie, że nie aż tak jak inne tego typu produkty. Jestem z niego bardzo zadowolona.

Maseczka Truskawkowy suflet- w opakowaniu jest tyle produktu, że bez problemu wystarczy na dwa użycia. Zapach jest bardzo przyjemny i przypomina mi jogurt truskawkowy albo jogurtowo-truskawkowy lizak chupa chups. Jest ona dosyć gęsta i bez problemu się ją rozprowadza. Nie podrażniła mojej skóry, a ją nawilżyła i jakby trochę rozjaśniła. Jestem z niej bardzo zadowolona.

Maseczka Ziaja regeneracja- maski Ziaji uwielbiam i w sumie nie ma co tu dużo mówić. Są one bardzo dobre, bo twarz po użyciu jest nawilżona, mięciutka i przyjemna w dotyku. Zapach każdej maseczki mi się bardzo podoba, a konsystencja jest bardzo fajna. Uwielbiam te produkty.

Maseczka Rival de loop- maseczka ma bardzo ładny i delikatny zapach. Obawiałam się, że mi się nie spodoba, ale jest zupełnie na odwrót. Produkt ma konsystencję dosyć gęstą przez co nie spływa z twarzy. Po użyciu skóra jest miękka i bardzo nawilżona oraz zrelaksowana.

Remover EmNail- produkt ma specyficzny zapach, który jest typowy dla removerów. Jest on bardzo wydajny i bardzo dobrze radzi sobie ze ściąganiem lakieru. Działa szybko, a opakowanie jest na tyle wygodne, że można dozować ilość produktu. Polecam go. :)


To wszystkie moje zużyte produkty na ten miesiąc. Wyjątkowo dużo się tego nazbierało, a za tym idzie to, że mogę testować kolejne nowości. Pod koniec następnego miesiąca zapraszam na kolejne denko. Dajcie znać czy któryś z tych produktów używałyście i jeśli tak to napiszcie jak Wam się sprawdził.
Do następnego! ♥


października 29, 2017

Propozycja manicure | Nails Company

Propozycja manicure | Nails Company
Dzisiaj przychodzę z bardzo szybkim i krótkim postem. Ostatnio obiecałam, że dodam post z moimi nowymi paznokciami, które wykonam produktami od Nails Company, a więc jestem. :) Paznokcie, które wykonałam nie zajmują wiele czasu, a do tego są delikatne i łatwe w wykonaniu. 

Czego użyłam?
Produktów było kilka, a więc zaczynając od samego początku:
*baza Claresa
*jasny róż Claresa 502
*złoto Nails Company glam 1010
*pomarańczowy Nails Company Mango Orange
*precyzyjny pędzelek od Nails Company
*czarny Rosalind
*top Claresa
Jak je wykonać?
Pierwszy krok to wycięcie skórek, nadanie kształtu paznokciom i przygotowanie płytki. Gdy te kroki są wykonane zabieramy się za malowanie. Oczywiście pierwsza jest baza, a następnie na mały paznokieć nałożyłam złoty lakier od NC. Reszta paznokci jest pomalowana jasnym różem od Claresy. Paznokcie pomalowałam 3 cienkimi warstwami lakieru, aby krycie było idealne. Następnie na pędzelek nabrałam małą ilość czarnego lakieru i zaczęłam malować łodygi. Nie muszą być one równe, a właściwie wręcz powinny być powyginane. Przedostatni krok to domalowanie pomarańczowym lakierem kwiatków i na sam koniec należy paznokcie pomalować topem. Po utwardzeniu przemywamy paznokcie cleanerem i nakładamy oliwkę. 


Mam nadzieję, że paznokcie Wam się podobają i że Was choć trochę zainspirowałam.
Do następnego! ♥

października 24, 2017

Nails Company

Nails Company

Jeśli chociaż trochę interesujecie się hybrydami, żelami i po prostu tematami związanymi z robieniem paznokci to pewnie w większym lub mniejszym stopniu znacie firmę Nails Company. Jeśli jednak po raz pierwszy słyszycie o tej firmie, to zdecydowanie powinnyście się z nią bardziej zapoznać. Ja w swojej kolekcji nie miałam produktów tej marki, ale dzisiaj przyszła do mnie pierwsza paczuszka z kilkoma rzeczami. 

W skład paczki wchodzą:
2 pilniki o gradacji 100/180
blok polerski
pędzelek do precyzyjnych zdobień 002
lakier Glam stars 1010
lakier Mango orange
pyłek crystal mirror


Produkty typu bloczki i pilniki są zawsze przydatne i akurat w moim przypadku nie istnieje coś takiego jak "za dużo". Bloczek, który do mnie przyszedł jak widać ma kolor czarny i mimo, że wygląda jakby miał bardzo duże ziarna to wcale tak nie jest. Jest on idealny do spiłowania resztek bazy, wyrównania paznokcia albo po prostu jego zmatowienia. Pilniczki mają gradację 100/180, a więc będą idealne do nadania kształtu paznokciom albo do stworzenia idealnego kształtu paznokci żelowych. 


Pędzelek do zdobień jest dla mnie bardzo przydatny, bo uwielbiam mieć jakieś wzorki na paznokciach, ale często z powodu braku cienkiego pędzelka wzory mi nie wychodzą. Ten jest cieniutki i precyzyjny, a do tego ma bardzo ładny design. Włosie jest mięciutkie i dobrze się układa podczas malowania. Teraz mogę tworzyć, tworzyć i jeszcze raz tworzyć.


Wybrałam lakier w kolorze pomarańczowym, który nosi nazwę Mango Orange. Wzięłam go dlatego, że lakiery, które posiadam są dużo spokojniejsze i brakowało mi właśnie czegoś pomarańczowego albo zielonego. Z wyborem zielonego koloru miałam problem, bo nie wiedziałam na który się zdecydować, a więc zostałam tylko przy tej pięknej pomarańczy. Lakier ma przyjemną konsystencję przez co bardzo dobrze się nim pracuje. Jest bardzo napigmentowany i już po jednej warstwie można skończyć malowanie paznokci. Mimo to, ja zawsze dla pewności i dla uzyskania głębszego koloru daję dwie warstwy. Lakier utwardza się bardzo dobrze, nie kurczy się oraz nie marszczy. Pędzelek jest ścięty na równo, a takie właśnie najbardziej lubię.


Drugi kolor to coś na co najbardziej czekałam. Jest to przeźroczysty lakier ze złotymi drobinkami o różnych wielkościach. To cudo wygląda przepięknie na paznokciach i na pewno będzie często na moich gościć. Lakier ma króciutki i bardzo precyzyjny pędzelek, którym dotrzemy w każdą część paznokcia. Konsystencja jest bardzo przyjemna, a także nie ma problemu z jego utwardzaniem. Po pomalowaniu paznokci żadne drobinki nie odstają, a wręcz mamy idealnie gładki paznokieć.


Pyłek crystal effect już w opakowaniu ślicznie się mieni, a na paznokciach wygląda jeszcze lepiej. Zależnie od tego na jaki kolor bazowy go nakładamy efekt się różni. Pyłek bez problemu wciera się w top no wipe, a po dobrym zabezpieczeniem topem nic się nie ściera z paznokci. Produkt jest bardzo wydajny, a po wtarciu drobinki są ledwo zauważalne.


Na zdjęciu powyżej możecie zobaczyć jak prezentują się lakiery i pyłek. Crystal mirror nałożyłam na białą i czarną bazę i jak widać efekt znacznie się różni. Dajcie znać w komentarzach na której bazie bardziej Wam się podoba.

 Firmie bardzo dziękuję za możliwość przetestowania tych cudowności i dodam, że warto zainteresować się tymi produktami. Za niedługo zapraszam na post z paznokciami do których użyję kilku z tych produktów.
Do następnego! ♥



października 13, 2017

Sposoby na przeziębienie

Sposoby na przeziębienie
Jesienią chyba każdy chociaż przez chwilę jest chory. Przeważnie łapie nas tylko przeziębienie, ale często brakuje pomysłów jak się go pozbyć. Dziś chciałam się z Wami podzielić sposobami, które mi pomagają pozbyć się choroby. Nie są one szczególnie oryginalne i nie odkryłam czegoś nowego, ale mam nadzieję, że chociaż jeden sposób okaże się dla Was nowością. Wspomnę jeszcze, że będę polecała leki, które mi pomagają, a nie dlatego, że mi za to np. zapłacono. :-)

1. Gdy czuję, że coś mnie łapie sięgam po saszetki do picia i najczęściej jest to Girpex, Theraflu itp. Mam wrażenie, że te produkty pomagają mi dużo bardziej niż zwykłe tabletki.

 2. Kolejną rzeczą jest herbata z miodem i cytryną. Szczerze mówiąc nie cierpię takiej herbaty, ale czego się nie robi dla zdrowia. :D 

3. Ważne jest spędzanie czasu w łóżku co pewnie Wam się spodoba. Uważam, że podczas choroby ważny jest odpoczynek i dużo snu. Do tego jeśli męczy Was gorączka warto się wypocić pod kołdrą.

4. Gdy w gardle odczuwacie 'drapanie' to ważne jest nawilżanie go. Oczywiście syropy pomagają, ale nie wolno z nimi przesadzać. Ja najczęściej sięgam po cukierki albo po lizaki, które zjadam w takiej sytuacji tonami. 

5. Gdy męczy Was zwykły ból gardła to polecam Wam tabletki do ssania Chlorchinaldin. Tabletki te odkryłam kilka lat temu i według mnie są najlepsze z wszystkich tego typu produktów, które są dostępne w aptekach bez recepty. 

6. Katar jest irytujący i ciężko się go szybko pozbyć. Szczerze mówiąc krople nie pomagają mi za bardzo, ale i tak je stosuję, bo wtedy jest większa szansa na wyleczenie kataru. Polecam też tzw. parówki z dodatkiem olejków eterycznych (np. eukaliptusowego). Kolejnym lekiem, który polecam jest Zatogrip Forte. Jest on bardzo dobry i dzięki niemu da się całkiem szybko pozbyć kataru. 

Jak widzicie Ameryki nie odkryłam, ale te sposoby stosuję, gdy łapie mnie choroba. Oczywiście nie robię tego wszystkiego na raz, a z głową i według potrzeby. Mam nadzieję, że sposoby te Wam się przydadzą i że pomogą Wam, gdy będziecie mieli taką potrzebę. 
Do następnego! ♥
Źródło zdjęć: pinterest.com

października 09, 2017

Paznokciowe inspiracje cz. IV

Paznokciowe inspiracje cz. IV
Po raz kolejny przychodzę tu z postem, który ma być pomocny dla osób, które tak jak ja często zadają sobie pytanie "JAK POMALOWAĆ PAZNOKCIE?!". Wiem, że nie tylko ja jestem wybredna i nigdy nic mi się nie podoba, a inspiracji mi wiecznie mało. Tym razem wstawię coś bardziej jesiennego i postanowiłam, że tym razem będą to tylko zdjęcia z internetu. Niestety wzorków za wiele nie mam, ale postaram się to zmienić i dodam ich więcej w następnym poście z tej serii. Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony pinterest.com


Myślę, że tyle zdjęć tym razem wystarczy. Za niedługo wracam do Was z kolejnym tego typu postem. Mam nadzieję, że tu coś dla siebie znalazłyście.
Do następnego! ♥

października 05, 2017

Color Tattoo | Maybelline

Color Tattoo | Maybelline
Dziś przychodzę do Was z kolejnym postem w którym zamieszczę moją opinię na temat jednego z kosmetyków. Skupię się na cieniu w kremie z Maybelline.


Słyszałam wiele dobrego o tym produkcie, a do tego niektóre osoby twierdziły, że ten cień idealnie sprawdza się jako baza pod cienie sypkie. Mam tłustą powiekę, a więc każde cienie się na niej rolują i to niestety dosyć szybko. Denerwuje mnie to, bo nie raz starałam się ładnie pomalować oczy, a po paru godzinach tak na prawdę moje starania poszły na marne. Postanowiłam, że wypróbuję ten produkt, a jako, że zbliżała się promocja -49% nie mogłam go nie kupić. Jego cena po obniżce o prawie połowę wynosiła jakieś 11-12 zł.


Cień, który wybrałam jest matowy oraz jest w kolorze beżowym. Ładnie wtapia się w skórę, rozprowadza się go bardzo łatwo i szybko. Produkt wyrównuje kolor powieki, a cienie się do niego przyklejają, ale nie tak żeby zrobiły plamy. Ja nakładam go palcem, ale równie dobrze można to robić pędzelkiem. Jak pewnie przypuszczacie jest on bardzo wydajny, a do tego jeszcze mi nie wysycha (mam go już rok). Produkt ten faktycznie przedłuża trwałość cieni na mojej powiece, ale jednak nie jest idealną bazą, bo pod koniec dnia i tak cienie są zrolowane. Mimo to jestem zadowolona z jego działania. Uważam, że warto go kupić, ale nie wydałabym na niego prawie 30 zł, a więc czekajcie do promocji. :D

Macie cienie z tej serii? Jeśli tak to jak się Wam sprawdzają? 
Do następnego! ♥


października 02, 2017

Lumpeks

Lumpeks
Pewnie nie raz spotkaliście się z różnymi opiniami na temat lumpeksów. Ja spotykałam się z opinią, że znajdę tam same szmaty i że nie warto robić tam zakupów, ale również nie raz usłyszałam, że jest to miejsce, gdzie znajdę na prawdę fajne ubrania. Pare lat temu postanowiłam, że pójdę do lumpeksu i sama sprawdzę co tam jest i czy warto tam chodzić. Nie ukrywam, że na początku było mi po prostu wstyd, że jestem w takim miejscu, ale po kolejnych wizytach to minęło. 
Nie byłam w wielu lumpeksach, ale ciągle szukałam takiego do którego będę wracać, więc do kilku zajrzałam. W końcu znalazłam taki w którym umiem znaleźć na prawdę fajne rzeczy, a do tego jest blisko mnie no i jest tam bardzo tanio. Nie raz znalazłam praktycznie nową bluzkę za 2 zł. Do lumpeksu nie chodzę często, ale jak już idę to wtedy kiedy jest nowa dostawa. Warto dowiedzieć się w jakie dni ona jest, bo wtedy towar jest najlepszy

Jak szukać ubrań? Żeby znaleźć fajne ciuchy musicie dobrze szukać. Mój sposób jest taki, że wybieram pierwszy wieszak z brzegu i po kolei przeglądam rzeczy. Może wydawać się, że to zajmie bardzo dużo czasu, ale w moim przypadku tak nie jest. Ja po prostu przesuwam wieszaki i dopiero, gdy coś wpadnie mi w oko zdejmuję wieszak i przyglądam się danej rzeczy. Jeśli widzę, że np. w danym miejscu wiszą swetry, a akurat żadnego nie chcę kupić to albo tylko 'rzucę okiem' na to co wisi albo po prostu przechodzę do kolejnego miejsca. Gdy już nazbiera mi się sporo ubrań to najczęściej idę je przymierzyć i to co mi nie pasuje oddaję, a to co na pewno chcę kupić np. odkładam sobie na bok i przeglądam resztę rzeczy. 

Ile czasu poświęcam na wizytę w lumpeksie? Najczęściej wystarczą mi 2 godziny, ale przeciąga się to też ze względu na to, że nigdy nie idę sama i druga osoba też ogląda, mierzy itp. Myślę, że 1,5 h wystarczyłoby mi w zupełności na przejrzenie wszystkiego, przymierzenie itd. 
Plusem zakupów w lumpeksie jest to, że wiele rzeczy jest nowych, a nawet nie raz znalazłam coś z metkami- np. spodnie czy spódnice z Orsaya, a wiele moich bluzek jest z H&M. Kolejny plus to to, że ubrania, które tam znajdziecie nie są jak w sieciówkach tzn. jest małe prawdopodobieństwo, że spotkacie drugą osobę w tej samej bluzie czy spodniach. 
Małym minusem jest fakt, że niektóre rzeczy są np. sprane albo mają inne mankamenty, ale wiele ciuchów jest też w stanie idealnym. W lumpeksie możecie też trafić na coś z górnej półki typu Calvin Klein. Sama takich rzeczy nie znalazłam, ale wiele osób nie raz wspomniało, że coś takiego upolowało właśnie w lumpeksie.

Ile mniej więcej wydaję na zakupy? Najczęściej jest to bardzo mała kwota, ale ja też nigdy nie wracam z wielkimi siatkami. Przykładowo za ostatnie zakupy- crop top z H&M, crop top z new looka i bluzka na ramiączkach- zapłaciłam tylko ~8 zł. Musicie pamiętać, że lumpeksy mają różne ceny i np. ten do którego ja chodzę ceny ma bardzo niskie, ale w innym lumpeksie możecie zapłacić na prawdę sporo jak na taki sklep.

Macie jakieś pytania co do lumpeksów? Jeśli tak to pytajcie śmiało, a postaram się odpowiedzieć.☺

Do następnego! ♥
Źródło zdjęć: pinterest.com

września 30, 2017

Podsumowanie testu Claresy + propozycja manicure

Podsumowanie testu Claresy + propozycja manicure
W końcu przyszła pora na podsumowanie testu lakierów, cleanera i removera od Claresy. Po 9 dniach miałam ochotę ściągnąć paznokcie, ale to tylko dlatego, że już mi się znudziły i mimo, że odrost nie był duży to dla mnie był wystarczający, aby ściągnąć lakier. Jak już wspomniałam nosiłam takie paznokcie dokładnie 9 dni i na trzech paznokciach prawej ręki odpadły cyrkonie i lakier nie trzymał się tak dobrze jak na pozostałych, ale to tylko dlatego, że ich używam najwięcej. Podczas testowania nie uważałam na paznokcie i robiłam wszystko tak jak zwykle. Wytrzymały one gruntowne porządki, czyli mycie okien, wycieranie podłóg, zdrapywanie np. plamek z farby itd. itp. Według mnie warunków nie miały dobrych, a mimo to trzymały się na prawdę dobrze.


Jeśli chodzi o ściąganie to najpierw spiłowałam odrobinę lakier, a potem na wacik nalałam remover i nałożyłam folię. Po paru minutach lakier zaczął odchodzić i bardzo szybko pozbyłam się całości. Remover zadziałał w na prawdę ekspresowym tempie, a do tego nie śmierdzi, a wręcz ma zapach taki jak cleaner. Zauważyłam, że jest wydajny i wystarczy odrobina żeby ściągnąć to co trzeba. Jestem z niego na prawdę zadowolona, bo w końcu ściąganie hybryd nie pochłania mi tak dużo czasu.


Postanowiłam, że dodam Wam zdjęcie paznokci zaraz po ściągnięciu lakieru i po oczyszczeniu ich, a także po wycięciu skórek. Niestety światło nie chciało mi pomóc i zdjęcie nie jest idealne, ale można zauważyć, że paznokcie są praktycznie nienaruszone. Dodam jeszcze, że nie używałam bloczka polerskiego ani pilnika, aby wyrównać paznokieć, bo tak na prawdę wcale tego nie potrzebowałam, ponieważ remover poradził sobie ze ściągnięciem lakieru w 100%.

Podsumowanie: Z lakierów jestem bardzo zadowolona, bo baza trzymała wszystko tak jak powinna, kolory trzymały się idealnie, a ich krycie jest bardzo dobre. Natomiast top sprawił, że paznokcie cały czas się pięknie błyszczały. Z każdym lakierem pracowało mi się bardzo dobrze i nie było problemu z utwardzaniem. Cleaner i remover dobrze wykonały swoje zadanie, więc ich również będę używała z przyjemnością.

Przechodzę już do końca, ale chciałam wstawić jeszcze moją propozycję stylizacji paznokci na te jesienne dni. Na paznokciach nie ma żadnych listków, żołędzi itd, ale i tak uważam, że są całkiem jesienne ze względu na złoto. Mam nadzieję, że Wam się spodobają i zainspirują Was do wykonania czegoś podobnego. 

 Użyte produkty:
*Baza proteinowa Indigo *Rosalind nr 12 (złoto)
*Rosalind nr 2902 (beż) *Rosalind nr 03 (czarny)
*Rosalind top matt *Claresa top

Do następnego! ♥

września 28, 2017

Top 5 filmów cz. III

Top 5 filmów cz. III
Dzisiaj kolejna trzecią część top 5 filmów. Tym razem nie będę się trzymać jednego gatunku, więc każdy może znaleźć coś dla siebie.


1. Mój przyjaciel Hachiko- na pewno słyszeliście o tym filmie, a jeśli nie to polecam go zobaczyć. Opowiada on o pewnym profesorze i psie między, którymi jest cudowna więź o której nie będę opowiadać, bo na pewno zdradzę za wiele. Po prostu zobaczcie ten film. 



2. Czarownica- o tym filmie było dosyć głośno i w sumie się nie dziwię. Główna postać grana jest przez piękną Angelinę Jolie. Film opowiada o tytułowej czarownicy Diabolinie, którą zdradzono w zamian za co ona rzuciła klątwę na księżniczkę Aurorę. 



3. Ostatnia piosenka- no cóż jestem jak typowa 'baba', więc melodramaty będą się tu pojawiać. Tym razem jest to Ostatnia piosenka, gdzie główną rolę gra Miley Cyrus. Historia toczy się w wakacje podczas, których bohaterka z bratem przyjeżdża do ojca, aby odbudować więź. Podczas filmu można się uśmiechnąć, ale też popłakać. 



4. RRRrrrr!!!- jedna z niewielu komedii, którą tak bardzo lubię. Oglądałam ją nie raz i zawsze się śmiałam.  Film jest totalnym odmóżdżaczem i jeśli lubicie trochę głupawe filmy to polecam. 



5. Efekt motyla- Film, który pewnie widzieliście, ale postanowiłam, że i tak go tu umieszczę. Opowiada on o Evanie, który potrafi cofać się w czasie. Podczas podróży udaje mu się zmienić pewne rzeczy, które wpływają na teraźniejszość. 



Które filmy już widzieliście, a których nie? Może macie jakieś ciekawe spostrzeżenia na temat podanych propozycji? Do następnego! ♥

września 25, 2017

True Colour | AVON

True Colour | AVON
Ostatnio zrobiłam małe zamówienie z Avonu i chciałam podzielić się z Wami opinią na temat szminek matowych True Colour. Zamówiłam próbki 4 kolorów, bo słyszałam, że te szminki są na prawdę godne polecania, a więc sama chciałam to sprawdzić. Cena próbek to 1 zł za sztukę, a więc na prawdę malutko. Próbki przyszły do mnie całkiem szybko, bo w pare dni.


Spodziewałam się, że próbki będą trochę większe, a tak na prawdę są malutkie. Mimo to nie zawiodłam się, bo reszta to nadrabia. Szminki są małe, ale też wydajne. Kolory które zamówiłam to ruby kiss, au naturale, mocha marvelous i red supreme. Każdy z kolorów na szczęście pasuje do mojej urody. Szminki już przy pierwszym pociągnięciu zostawiają kolor, łatwo się nimi maluje i nie są zbyt mocne czy szalone. Nie są bardzo trwałe i nie 'wżerają się' w usta przez co łatwo je zmyć, ale też nie znikają z ust przy piciu czy po zjedzeniu jednego posiłku (wyjątkiem jest au naturale). Postanowiłam, że zaprezentuję Wam na kartce, ale też na ręce. Planowałam to zrobić na ustach, ale niestety nawet ta część mojej twarzy nie jest fotogeniczna. :D



Podsumowanie: Z próbek jestem bardzo zadowolona i chętnie będę ich używać. Nie ukrywam, że wolę zamawiać takie miniaturki żeby sprawdzać kolory niż normalne, pełnowymiarowe opakowania. Przypuszczam, że znowu zamówię próbki, gdy te będą mi się kończyły.


Używałyście szminek true colour? Lubicie je? 

Do następnego! ♥

września 23, 2017

Denko- sierpień/ wrzesień 2017

Denko- sierpień/ wrzesień 2017
Witam Was w pierwszym denku na tym blogu. Postanowiłam, że tym razem skupię się i gdy coś mi się skończy to nie wyląduje w koszu tylko w siatce wśród reszty zużytych kosmetyków. Nie mam ogromnej ilości pustych opakowań, ale akurat u mnie kosmetyki nie kończą się tak szybko. Bez przedłużania- zaczynamy. :)


1. Szampon do włosów Schauma 7 ziół. Jak nazwa wskazuje jest to szampon ziołowy, który miałam już nie raz i jestem z niego zadowolona. Zapach nie jest jakiś drażniący, ale do najprzyjemniejszych też nie należy. Jest on bardzo wydajny, dobrze myje włosy, nie podrażnia i skóra po nim nie swędzi, a włosy nie przetłuszczają się szybciej. Ma przyjemną konsystencję, a kolor produktu jest zielony, perłowy. Po użyciu włosy nie były sztywne i mocno poplątane.

2. Peeling cukrowy z firmy Perfecta. Peeling ten uwielbiam przede wszystkim za to, że po użyciu skóra jest dobrze nawilżona, a drobinki spełniają zadanie, czyli zdzierają naskórek. Produkt jest wydajny i bardzo przyjemny w użyciu.

3. Chusteczka samoopalająca Dax. Chusteczka na początku ma przyjemny zapach, ale z czasem czuć, że skóra zaczyna śmierdzieć samoopalaczem. Efekt po użyciu nie jest jakoś specjalnie zauważalny. Jestem trochę zawiedziona, bo inne tego typu chusteczki nadawały skórze delikatnie ciemniejszy odcień, a ta tego nie robi.

4. Teraz coś niekosmetycznego, czyli sampler z Yankee Candle. Jest to sampler o zapachu wiśni, który po zapaleniu był delikatny, przyjemny i nieduszący. Sampler palił się dosyć długo i umilał czas spędzony przy biurku w deszczową pogodę.

5. Golden Rose matte top coat. Ten produkt był ze mną bardzo długo i osobiście go polecam. Top jest bezbarwny i sprawia, że każdy lakier staje się na parę dni matowy. Jest wydajny, nie jest drogi i według mnie- jeśli używacie zwykłych lakierów oraz jeśli chcecie uzyskać efekt matowych paznokci- warto się nim zainteresować.

6. Maseczki metaliczne Bielenda- złota (zapomniałam się i wyrzuciłam opakowanie) i niebieska. W obu przypadkach maseczka ma bardzo przyjemną konsystencję i bez problemu się ją zmywa. Po użyciu skóra jest miękka, nawilżona i odżywiona. Maseczka niebieska ma przepiękny zapach, który powinien się każdemu spodobać. Jestem z nich bardzo zadowolona.

7.  Ziaja maska płatki róży. Maseczki z Ziaji są moimi ulubionymi i kupuje je najchętniej. Ta maseczka ma przepiękny i delikatny zapach, a po użyciu skóra jest bardzo przyjemna w dotyku i nawilżona. Jeśli jej nie używałyście to koniecznie spróbujcie.


Miałyście, któryś z tych produktów? Jak się u Was sprawdził?
Do następnego! ♥
Copyright © 2016 PAULINOOWO , Blogger